Gorąco przed strajkiem od miesiąca. Rozmowa z psychologiem szkolnym: Dla większości moich dzieci zmiana formy egzaminu to masakra. Marysia czy Kasia nie ma żadnych szans, jeśli nie będzie miała komfortu (sali, obecności, nauczyciela). I tak widzę większość moich dzieci. Dlatego na egzamin przyjdę, choćbym miała być potem szykanowana.
Pielęgniarka po strajku polegającym na odejściu od łóżek pacjentów: Jako siostra zakonna nie uważałam, że mogę odejść od swoich czynności. Zachowania wobec mnie były różne – od milczenia po wyzwiska. W końcu zdecydowałam się zmienić szpital.
Rodzice na wywiadówce: To katecheci i siostry zakonne będą pilnować egzaminów. (rechot)
Uważam, że strajk w trakcie egzaminów uczniów jest zagraniem nie fair. Na tydzień przed jest tyle samo niepewności co miesiąc temu. Sarkazm, że coś zależy od Pani Minister i Dyrekcja szkoły obiecuje, że egzaminy zostaną przeprowadzone jest wstrząsający. Coś to zależy od tej pojedynczej relacji wychowawca-wychowanek, nauczyciel – uczeń.
I jeszcze brak jednakowych szans. W szkołach, gdzie mniej nauczycieli podejmie obowiązki w trakcie egzaminów uczniowie będą mieli gorsze warunki pisania egzaminu. Po prostu – nie wierzę, że osoby z zewnątrz dadzą tyle wsparcia uczniom, co pedagodzy, których znają od lat. To trochę, jakby grać mecz na wyjeździe a nie u siebie.