Przeczytawszy o zdrowiu publicznym – brak stabilności życia rodziców powoduje, że dzieci nie potrafią wybrać drogi życiowej – lęk przed brakiem pracy, chęć wysokich zarobków i obawa, że z wyuczonym zawodem trafi się na śmietnik historii czyli ani hajsu ani splendoru.
A ja sobie myślę, że drabina wartości rodziców i to, co sprzedajemy dzieciom jest bardzo wąska. Ogranicza się do wartości materialnych – podziwu dla tych co mają zabawki dla dużych chłopców (wino, kobiety i aeroplan) oraz zupełnego pominięcia – szczególnie, jeśli chodzi o mężczyzn pozostałych 85 % działań ludzkich.
No a co jest wartościowego oprócz A7?