Najtrudniejsza rzecz w życiu, przestać zarządzać Panem Bogiem. W formie deklaratywnej to wszystko jest, jak być powinno. Ale w rzeczywistości: prośby, intencje, nowenny i cała reszta jak do biura podawczego. Jakby nie wiedział, nie rozumiał, nie słyszał, nie chciał. Z natręctwem petenta i ważnością słuszniejszej sprawy.
Pozostańmy w dziękczynieniu.