Ostatnio zastanawiałem się, jaki jest optymalny przedział wartości nieruchomości mieszkalnej w stosunku do rocznych zarobków brutto. Konieczne jest oczywiście uwzględnienie ilości i wieku domowników. 3 lata brutto? 8 lat brutto?
Ale czy nie jest w Polsce tak, że kupuje się dom lub mieszkanie na maksa? Czyli ile bank pożyczył i rodzina dodała? Czy w każdym przypadku trzeba pohulać? Rodzina 5-cio osobowa – 100 m2 nie wystarczy? Trzeba mieć 175 m2?
Odkładamy w pasywach, pracujemy na prąd i gaz w molochach i jeszcze, co gorsze, zlokalizowanych w betonowych pustyniach z wieżowców.
Przykład z internetu. Rodzina 2+1 dochody netto 5000 pln/mies czyli ok 90 kpln brutto /rok. Zdolność kredytowa 495 tys PLN. Czyli możecie się ubrać w mieszkanie, które jest warte prawie 6-krotność waszych rocznych zarobków. I po co? Czy ktoś kupuje sukienkę za 15 tys PLN, bo tyle dostał kredytu. Jak bogaty, to kupuje i za 15 tys USD. Ale czy zdolność kredytowa obliguje do skorzystania z całości?
Pozostają jeszcze obdarowania od troskliwych Rodziców. Nie spotkałem jeszcze sytuacji: oszczędziliśmy dla Was i kupiliśmy Wam mieszkanie na wynajem albo pakiet akcji spółek dywidendowych. Pamiętam jak zazdrościłem Koleżance po studiach, gdy rodzice kupili Jej apartament za 1,2 mln. 15-krotność rocznych dochodów Jej rodziny. To było pod koniec lat 90-tych. Może kupili jej też drugie tyle aktywów przynoszących przyzwoity dochód. Ale nie wydaje mi się. Taka lokata kapitału.
Ale żeby mieć pieniądze i jeszcze na nie pracować?
Archiwum miesiąca: kwiecień 2015
Konsumpcja i oszczędności
W tym roku po raz pierwszy od kilku lat moi Przyjaciele i Znajomi zaczęli wydawać pieniądze na nieruchomości. Istny szał zakupów i planów budowlanych. Sam tej radości doświadczyłem dekadę temu i zastanawiam się nad wrzucaniem oszczędności, czasu, pracy w nieruchomości w Polsce.
Na pewno duże wrażenie robi blog „W domach z betonu” , może ważniejsze jest własne doświadczenie.
Pytanie 1: Czy muszę mieć nieruchomość znacznie przewyższającą moje możliwości finansowe?
Pytanie 2: Jak określić możliwości finansowe?
Pytanie 3: Dokąd zmierzają moje możliwości finansowe?
Pierwsza odpowiedź jest prosta – nie muszę. I to jest najważniejsze. Polska tak się rozwarstwiła pod względem dochodów, że można spokojnie się przestać ścigać. Bo jakoś nie ma chętnych na dorównanie szejkom z Emiratów? Ale na dorównanie sąsiadowi to już tak. A tym czasem pomimo tego, że go codziennie spotykamy to on już żyje na innej planecie. I tego nic nie zmieni. Gdyby był złoty albo zielony łatwiej byłoby to zrozumieć i zaakceptować, ale wygląda całkiem podobnie. Ale już nigdy go finansowo nie dogonimy, więc nie ma co się napinać.
Nie zapomnę młodych, bogatych, w moim rozumieniu, ludzi – dochody powyżej 6-ciu średnich krajowych, segment, audi – i stwierdzenie, że na razie nie stać nas na dziecko. Więc kiedy? Skoro 6 mld biedniejszych ludzi akurat stać.
Druga odpowiedź – bardziej skomplikowana. Ale też w sumie prosta. Na ile dzieci mnie stać? 0? 1? 5? Tak żeby się jeszcze spotkać z nimi dwa razy w tygodniu albo nie robić z nich eurosierot? Chociaż absolutnie rozumiem ludzi, którzy z całą rodziną stąd emigrują. Nie stać mnie na 3cie dziecko, to po co wydawać koszt utrzymania dwójki (ok 400 kPLN) w beton. Żeby jedynak miał gdzie z kolegami rowerem jeździć?
I całkiem niełatwa odpowiedź trzecia. Jak część tego, co posiadam pracuje na moją rodzinę?
Nie jest to łatwe do zrozumienia. Bo jak rozmawiam i widzę, to bardzo rzadko dochody są traktowane jako czasowe. Już wyjaśniam. Dochody z pracy czy z firmy- mogą się skończyć w każdym momencie z powodu choroby, zdarzenia losowego. Emerytura czy renta może doznać szoku związanego z załamaniem finansowym ZUS-u, budżetu państwowego.
Nie znam osoby, której dochody poza etatowe/firmowe przekraczałyby ze 2% wartości nieruchomości mieszkalnej rocznie. Za to nowy samochód przekracza już 10% 🙂
Niepokój
Co powoduje, że bogaci ludzie chcą zapłacić 10 mln euro za przechowanie 1 mld euro przez rok czasu?
Tak wygląda ujemne oprocentowanie w CHF. Jakie wydarzenia nas czekają, że do kraju, gdzie zgromadzono 50% majątku światowego nadal fala oszczędności płynie i narasta?
Pustoszejący Kościół
Costa Brava, Palamos,
Wielka Sobota wieczorem, najważniejsza liturgia w roku, wolne miejsca w ławkach, średnia wieku powyżej 60 lat. Najbliższa Msza św. 60 km dalej, tłumy ludzi na ulicach.
Smutny obraz laicyzacji.
W Diecezji Warszawsko-Praskiej 20% mieszkańców uczestniczy w niedzielnej Mszy św.
Co powoduje, że przestaje się chcieć? Warunki życia?
50 lat temu chłop modlił się, żeby urosło, nie zmarzło, żeby nie głodować na przednówku. Był w dużej mierze zależny od przyrody i jej kaprysów. Żeglarz nie miał GPS-u, nawigacji, telefonu komórkowego. Każde pożegnanie mogło być ostatnim. Obecnie w mediach katastrofy przewijają się ciągle, ale są iluzoryczne, mniej dotkliwe, funkcjonują w przestrzeni wirtualnej jak gra komputerowa.
Przestano postrzegać życie jako wędrówkę pośród zagrożeń i niebezpieczeństw – tak jak kiedyś tego doświadczano każdego dnia.
A czy rzeczywiście nasze życie tak bardzo się zmieniło, że można działać i oddychać bez Boga?
Przypomina mi się zakończenie filmu „Pokuta” – Na co komu droga, która nie prowadzi do Kościoła?
Pozytywna dyscyplina
Projekt zmieniający stereotypowe relacje w domu i w szkole. Warto poświęcić trochę uwagi.
Czas z dzieckiem, klub sportowy
Otrzymałem od mojego Przyjaciela poniższy link
Od kilku lat moje dzieci uczestniczą w treningach klubowych.
W sytuacji idealnej (kasa na koncie , zdrowie i czas w dowolnej ilości) na pewno warto bawić się razem z dzieckiem.
Nie dotyczy to wszystkich Rodziców – część pracuje zarobkowo, inni na emigracji. Do tego uwarunkowania środowiskowe – blokersi, niesprzyjające otoczenie, niechęć do religii i rozwoju np w formacji ministranckiej.
Skąd dzieciak ma czerpać dobre wzorce – sumienności, opanowania, szacunku, wytrwałości, współpracy w zespole?
Czytałem, że wzorcem męskim dla 10% chłopców w Polsce jest ich trener.
Lepiej, żeby siedział na FB do sobotniego popołudnia z Tatą?
Rachunek sumienia
W „Jezuickim przewodniku po prawie wszystkim” James Martin opisuje swoją drogę poznawania rachunku sumienia. Od wyliczanki i poczucia winy do modlitewnego spotkania 2x dziennie z Panem Bogiem.
Z całego serca polecam 🙂