Pierwsza – to schodzenie z linii strzału dzieci. Jak słyszę z obserwacji, bardzo rzadko zdarza się normalny dialog z dzieckiem odnośnie postępowania. Fascynujące jest obiecywanie, przykupywanie materialne i pozamaterialne, aby tylko uniknąć sprzeciwu, emocji wrogich ze strony dziecka. Za chwilę okaże się, że dziecko w ogóle nie wie, że można krzyczeć, rozpłakać, protestować, gdyż wszystkie możliwe zdarzenia są wymazywane przez dorosłych zanim się pojawią.
Druga – łatwość odejścia od praktykowania religijnego a nawet wystąpienie z Kościoła. Niezwykły proces. Umotywowany, każda osoba ma swoje przyczyny – a to takie zgorszenie, a to inne podejście itd. Wczoraj usłyszałem, że nawet chęć poprawy relacji z córką, która wyraża się przeciw Kościołowi Katolickiemu, może stanowić podstawę do rezygnacji z niedzielnej Mszy św. Ale oczywiście spotkanie z Bogiem pozostaje – w sercu, na łonie natury w górach. Dla mnie naprawdę niesamowite.