Jedynym czynnikiem zmuszającym pracodawcę do podniesienia stawek dla pracowników jest ich brak na rynku. W zawodach wymagających dłuższego przygotowania niż 2 tygodnie myślą o tym korporacje, koncerny itd. Na poziomie państwa teoretycznie powinny być opracowane analizy ludnościowe i przewidywania odnośnie rynku pracy lekarzy/ nauczycieli – niże i wyże demograficzne, starzenie się społeczeństwa – np. w woj. Podlaskim za 15 lat potrzebujemy 2x więcej gerontologów i 2 x mniej przedszkolanek.
Ale nikogo to nie obchodzi. Ani władz ani społeczeństwa. Nikogo nie przeraża jeden z najniższych wskaźników ilości lekarzy w UE oraz średnia wieku specjalisty w Polsce powyżej 55 lat.
Młodym ludziom po studiach pełnym ambicji i zapału do pomocy innym niesłusznie się wydaje, że są potrzebni. Otóż nie są. Bardziej cenieni są ludzie do wykonania pracy, której można się nauczyć w 7 dni.
Dlatego nie należy strajkować. Można albo zmienić zawód (co nie będzie trudne, skoro zdolności pozwalają na ukończenie trudnych studiów) albo znaleźć sponsora (żona/mąż; rodzice, znajomi) na 15 lat zanim kompetencje i specjalizacja pozwolą na samodzielne opłacenie rachunków. Pozostaje także praca w zawodzie na emigracji.