Parę tygodni temu w przestrachu tłumaczyłem, że epidemia jest wtedy, gdy nie ma komu zbierać trupów na ulicach. Opisy takich sytuacji można znaleźć w literaturze, a i samemu się można przekonać podczas wycieczki w różnych zakątkach świata.
Na wszechobecny przestrach związany z epidemią Covid-19 nie ma recepty. Nie masz ratunku. Nawet rząd wprowadził programy pomocowe dla przedsiębiorców nazwane Tarczą. Aby tylko zachować resztki nadziei, że gospodarka nie umrze.
W tym tygodniu znajomy właściciel zakładu pogrzebowego zaczął się skarżyć, że obroty spadły mu o 35%. Brakuje zmarłych i pogrzebów.
Jak taka epidemia przejdzie po kraju, to i zakłady pogrzebowe proszą o możliwość skorzystania z ulg, zwolnień, zapomóg zawartych w Tarczy. Oby jak najszybciej sytuacja wróciła do normy.
Na blogu Naczycielesawazni.pl pojawiła bardzo ciekawa ankieta o błędach dotyczących nauczania zdalnego. Oprócz zobrazowania emocji, które były trudne ze względu na istotne zmiany w trybie pracy, opisane są pełne sukcesu działania. Nauczyciele wraz z dziećmi w ciągu miesiąca dokonali rewolucji technologicznej. Znaleźli kanały komunikacji, właściwe rodzaje oprogramowania dla odpowiednich grup wiekowych. Ci bardziej kreatywni przygotowali materiały autorskie. Ci, którzy chcieli ubogacić swoich z nich skorzystali. Od strony logistycznej, technologicznej, rozwojowej dokonano optymalizacji zasobów i wdrożono nowoczesne drogi rozwoju.
Z wpisów i rozmów z Nauczycielami dowiedziałem się, że zauważyli potrzeby swoich uczniów i technologiczne (brak internetu, brak sprzętu) i potrafili te problemy wspólnie z Radami Rodziców rozwiązać. Istotna też było lepsze zrozumienie różnorodności możliwości adaptacyjnych swoich uczniów, a także i własnych – jak się wyśle maile do 180 uczniów – to się otrzyma za 2 dni 180 wypracowań :).
Jest sieć, sprzęt uczniowie i nauczyciele. I to zadziałało – co widzę po mojej córce w liceum, synach – maturzyście i studencie matematyki. Gra i buczy.
Odnośnie pandemii to na początku słowa narzekania właśnie słyszałem od nauczycieli i kurierów. Ci drudzy byli bardzo zmęczeni zwiększoną ilością przesyłek. Ci pierwsi, co było też widoczne w postach zalani zostali informacją od świtu do późnej nocy. To mogę tylko napisać, że przypomniały mi się czasy, kiedy pracowałem jako kierownik projektu i 200 maili dziennie oraz zaległości na kilka dni pracy były wyczerpujące – bez perspektywy wakacji. Obecnie w Polsce ludzie pracują kilka dób non-stop – np. kierowcy i ratownicy medyczni, a są także ludzie i bez pracy i bez dochodów.
Z przykrością przeczytałem słowa mojego Przyjaciela o ruinie. Jest w narracji społecznej obecnie myślenie o naszej Ojczyźnie właśnie w ten sposób. Myślę, że jest głęboko krzywdzące dla nas wszystkich. Bo bardzo deprecjonuje także środowisko nauczycielskie. Z tych postów – nawet i postu p. Dyrektora – nie widać, że to ruina i zgliszcza. Jest kuratorium, szkoła, środowisko. Nie jesteśmy samotną wyspą. Nie chcę porównywać nas do Mozambiku po fali tsunami czy Madagaskaru, ale ciekaw jestem porównań ze szkołą we Włoszech, w Hiszpanii i na Węgrzech czy Słowacji. Albo nawet z Finlandią po kryzysie – czy nadal jest tak świetnie jak było. Cała Europa od 15 lat boryka się z ogromnymi problemami i jedynie Niemcy i Holandia radzą sobie jako tako. – gorąco polecam książkę p. Josepha Stglitza „Euro ….” Utrwalone myślenie, że nie jesteśmy w stanie wygenerować obszarów swojej państwowości (polityka, szkolnictwo, wojsko, marki produkcyjne) doprowadzi do podziału wzdłuż Wisły na kraj priwislanski i generalną gubernię.
Andrea Bocelli, Mediolan, koncert. Sukces murowany.
Bardzo piękny i wzruszający koncert, podczas którego ze smutkiem można było oglądać puste ulice europejskich miast i metropolii. Wspólna produkcja największych z branży dostępna w internecie.
I gdzieś mi tąpnęło. Poczułem rozgoryczenie i wręcz obrzydzenie do Europejczyków. Do cywilizacji śmierci, która akceptuje 50 tyś. aborcji tygodniowo we Francji. Cywilizacji, która akceptuje wydatkowanie miliardów euro, dolarów, funtów i polskich złotych, aby nie pogorszył się status dobrze i świetnie zarabiających. Oczywiście z przesłaniem, że dotknie nas katastrofa, więc trzeba powiększyć dług i stworzyć go niespłacalnym w żadnym historycznym terminie.
Wg Polskiej Akcji Humanitarnej codziennie umiera z głodu 15 tyś. dzieci na świecie. Przez lata w świecie zachodnim nie stanowi to większego problemu, najważniejszy jest bożek oznaczony jako PKB. Jego niewielki spadek powoduje gorączkowe drżenie jego wyznawców. Bo co będzie, jak spadnie. Tomasz Sedlacek w wyśmienitej książce „Ekonomia dobra i zła” stawia pytanie, dlaczego PKB musi rosnąć rok do roku – przecież nic się nie stanie jak nie urośnie.
Czy ktokolwiek miał jakikolwiek z tym problem, czy zbierano pieniądze, czy ktoś wszczął dyskusję, że ludzie w tym kraju wytwarzają 500 USD/rok/głowę?
Nie chce mi się słuchać, patrzeć, ubolewać, współczuć. Więcej Europejczyków umiera z powodu obżarstwa, lenistwa, narkotyków, szaleńczej jazdy autami niż z powodu jakiegokolwiek wirusa. A jeszcze więcej ludzi poza Europą umiera codziennie (26 tyś) z głodu.
Za 2 bln dolarów w USA, 880 mld euro w Niemczech, 300 mld w Polsce można pewnie zapewnić wodę, pola uprawne, trochę leków i ubrań dla kilku miliardów ludzi a nie tylko utrzymać sprzedaż Mercedesów i iPhonów dla sytych i znudzonych.
Tarcza antykryzysowa otworzyła nowe możliwości dla przedsiębiorców – zwolnienie ze składki ZUS oraz różne świadczenia pomocowe.
Około tygodnia po terminie płatności pojawiła się informacja, że Krajowa Izba Rozliczeń będzie wnikliwie kontrolować przepływy pieniężne na kontach osób, które skorzystały w pomocy. Ma to przeciwdziałań ewentualnym wyłudzeniom pieniędzy z budżetu państwa.
Jedni pewnie już żałują, że się połaszczyli na pomoc, inni nie skorzystają. I wcale nie dlatego, że dokonali malwersacji. Raczej udowadnianie swojej niewinności może być zbyt przykre w stosunku do uzyskanej pomocy.
Maseczki na twarzach będziemy nosić przez najbliższe 2 lata. Podważa to skuteczność działań monitoringowych w różnych miejscach. Ale i na to znajdzie się rozwiązanie. Przypuszczam, że wkrótce pojawi się aplikacja na bazie zaufanego profilu, która będzie monitorować miejsce pobytu a może i rozmowy posiadacza. Uzyskane zostaną dwa cele: możliwość weryfikacji kontaktów i informacji o zakażeniach wirusem oraz prawne alibi, że osoba podejrzana w masce na miejscu przestępstwa to nie ja. Czyli potwierdzenie, że w trakcie napadu na stację benzynową byłem w kinie obok osoby, która nie jest zakażona wirusem.
Dostęp do tych informacji w przyszłości będzie można z sukcesami wykorzystać w przyszłości.
Sytuacja zmienia się dynamicznie z dnia na dzień, więc trzeba szybko zapisać, aby nie żałować straconego pomysłu.
Szwajcaria od 7 wieków buduje obraz państwa, które jest odpowiedzialne i godne powierzenia środków materialnych. Zasada jest mniej więcej taka – zostawiamy bogactwo w skrytce, a potem możemy to odebrać.
Obecnie na dużą skalę taką skrytką stał się frank szwajcarski i obligacje skarbowe. Od kilku lat mieliśmy do czynienia z bezprecedensową skalą wzrostów na giełdach, produkcji, zadłużenia. Przez świat przelewają się biliony w różnych walutach powodując coraz większe zasoby najbogatszych – osób, firm, korporacji, pewnie też rządów krajów tzw. rozwijających się. Na ten proces nakładała się niepewność związana z problemami pojedynczych banków. Od 2007 roku mówiono o możliwości upadku dużego banku i kryzysu, który miałby potem nastąpić. Oczywiste wydawało się postępowanie, które polegało na przeniesieniu majątku do Szwajcarii. To prowadziło do ujemnych rentowności obligacji w tym kraju oraz umocnienia się ichniejszej waluty. Należy dodać, że gospodarka Szwajcarii oparta jest głównie na eksporcie dóbr zaawansowanych technologicznie: nowoczesne drogie leki, mechanika precyzyjna.
Od początku roku 2020 cały świat zmaga się z epidemią Covid-19. Różne media, analitycy prześcigają się w określaniu stopnia zapaści gospodarczej. Otóż skoro taka destrukcyjna wizja gospodarcza się szykuje, to w przypadku zastoju gospodarczego spowolnią się przepływy pieniężne, materiałowe, usług itd. Pojawią się luki z bieżącymi płatnościami i zamówieniami. Wobec tego przynajmniej część wolnych środków będzie musiała wrócić ze Szwajcarii do innych państw na świecie, aby zapewnić płynność finansową. Na to nakłada się jeszcze pogorszenie prognoz eksportowych, bardzo wysokie ceny nieruchomości w samej Szwajcarii oraz zapewnienie banków centralnych o dodaniu każdej ilości potrzebnej gotówki do systemu – czyli niknie niebezpieczeństwo upadku dużego banku.
Uważam, że te w/w procesy będą wyraźniejsze niż napływ pieniędzy na tzw. czarną godzinę i zobaczymy znaczne osłabienie franka szwajcarskiego i dodatnie rentowności obligacji skarbowych.
Świetny wpis na mój ulubiony temat – powyżej profesjonalnie i z praktycznymi wskazówkami omówione sygnały alarmowe oraz metody radzenia sobie. Chciałbym dodać kilka luźnych uwag.
Oprócz wymienionych odczuć mogą pojawić się twarde objawy, jak brak napędu, niemoc w realizacji przyjętego harmonogramu dnia jak np. wymienione ścielenie łóżka. Nie wahaj się wtedy zadzwonić do specjalisty po pomoc. Jest także dostępna ogólna linia pomocy dla osób w depresji.
Skunks żre żaby – wpis z listopada 2015 r. – warto spojrzeć na bliską osobę. Śmiem pomyśleć, że każdy ma kogoś dla kogo warto się spiąć. Jeśli jest obok, to dłużej popatrzeć – szczególnie na dzieci. Jeśli jest daleko, to zadzwonić, obejrzeć album ze zdjęciami. A jeśli nie żyje, to się pomodlić, mszę św. zamówić w intencji zmarłego.
Dzieci i żona często mają mnie dość, kiedy z uporem maniaka polecam ludziom, którym spotkam (tak, tak to ja :)) udział w rekolekcjach ignacjańskich inaczej zwanych w milczeniu. Oprócz pomocy mojego Przyjaciela właśnie te rekolekcje pozwoliły mi szczęśliwie przebrnąć bardzo trudny czas w moim życiu. Był on podobny do tego, co się dzieje obecnie – niepewność jutra, zmiana pracy i przede wszystkim za dużo czasu ze samym sobą. To naprawdę bardzo trudne wyzwanie zostać samemu bez otaczającego pośpiechu. Myślę, że warto spróbować zagłębić się w jakąkolwiek formę rekolekcyjną – dostępnych jest w internecie wiele, więc każdy może znaleźć coś dla siebie, żeby teraz w ciszy to przemodlić.
Często słyszałem wymówkę ludzi, że to nie dla nich, że nie są przygotowani. Że jeszcze nie ten etap życia. O sobie mogę powiedzieć, że właśnie rekolekcje ignacjańskie dały mi przedsmak tego , co się dzieje teraz – cisza i spokój, brak bodźców nie wywołują już u mnie panicznej reakcji, dyskomfortu, potrzeby rzucenia się w działanie, aby uciec od siebie. Warto też wspomnieć o definicji szczęścia cytowanej w książce Ulricha Schnabela „Sztuka leniuchowania…”: „Szczęście to spotkać samego siebie i się nie przerazić”.
W sierpniu 2017 r. napisałem wpis o brewiarzu i lęku (brewiarz.pl)- pozostaje to bardzo aktualne – codzienna regularna modlitwa obdarza zdaniem skierowanym przez Pana Boga na każdy dzień.
Kiedy słyszę strachliwe zdania ludzi po 60 tym roku życia o stanie zagrożenia, którzy werbalizują i okazują lęk przed śmiercią z powodu zakażenia wirusem, to najpierw sobie myślę, gdzie oni są w swoim życiu. Na chłopski rozum nie przeżyją więcej niż 10 lat i truchleją przed śmiercią. Czyli dotychczas zupełnie nie myśleli o tym, że śmierć jest pewna wcześniej czy później? Polecam otulającą nadzieją książkę z XVIII wieku – „Przygotowanie do śmierci” św. Alfonsa Marii de Liguori. Koi i odpręża.
I w taki prosty, beznakładowy sposób można dokonać tego, co w tytule powyższym – depresja znajdzie się w kwarantannie.
Mam nieodparte wrażenie, że jest logika w sekwencji wydarzeń ostatnich lat. Za 2 dni będziemy obchodzić pierwszą rocznicę pożaru katedry Notre-Dame w Paryżu. Wg niektórych drugiej ze względu na uwarunkowania historyczne i wyznaniowe świątyni katolickiej po Bazylice św. Piotra. Czy odbudowę świątyni uznano za szczególnie istotną działalność, czy obdarzono ją szczególną pieczą? Czy świat katolicki podjął wspólne działania? Oprócz działań budowlanych istotne są także te w sferze duchowej. Ktoś słyszał jakiekolwiek nawoływanie do nawrócenia, do opamiętania?
Nie wątpię, że Bóg mówi poprzez wydarzenia. To wydarzenie oprócz sensacji minęło bez skutków dla życia większości Europejczyków. A może trzeba spróbować dostrzec, że Bóg mówi poprzez znaki.
Czy to było prorocze ostrzeżenie? Czy jawna zapowiedź kolejnych tragedii?
Nie potrafię powiedzieć, że to jest bez związku z dzisiejszym zastojem gospodarczym spowodowanym epidemią. Drobny promil wydany na odbudowę i pragnienie serc – być może stanowiłoby obronę przed zagrożeniami obecnie już realnymi – bezrobociem, głodem, wojną.
Na świecie trwają perturbacje związane z epidemią Covid-19. W USA przez ostatnie 2 tygodnie złożono ok 10 mln wniosków dla bezrobotnych. To najwięcej w historii.
Ale z czym wchodzimy w kryzys w Polsce.
Poprzednie 5 lat przyniosły najbardziej efektywne wydawanie pieniędzy. Okazało się, że rządzenie w Polsce rocznie może być tańsze o ok. 120 mld PLN w stosunku do poprzedniej koalicji. Biorę pod uwagę programy socjalne na które znalazły się pieniądze, zmniejszenie deficytu budżetowego. Ta kwota zresztą pojawiała się kiedyś w wyliczeniach p. prof. Rybińskiego. Brakowało mu ok. 1 bln (1000 naszych mld) PLN w trakcie rządów koalicji PO-PSL – zliczał wpływy, środki unijne i stan wydatków.
Zgodnie z myśleniem prostym i rozsądnym, to najlepiej wydaje każdy swoje pieniądze, a nie ktoś obcy – czy to urzędnik, czy sąsiad. Takie stare tezy p. Korwina-Mikke a raczej tzw. szkoła austryjacka w ekonomii z p. von Misesem.
Rozpędzanie gospodarki, wzrost inwestycji, dobra absorpcja środków unijnych, i wreszcie programy socjalne sprawiły, że wszyscy się nasycili. Firmy w rozwoju, pracownicy w możliwości znalezienia lepszej pracy a bezrobotni w zatrudnieniu. Generalnie postawiłbym śmiałą tezę, że tak dobrze prosperującej gospodarki oraz stanu komfortu finansowego w Polsce nie mieliśmy. Nie spełnionym potwierdzeniem tego opisu był proponowany budżet bez deficytu na 2020 r. Ewenement ostatni raz odnotowany za czasów, kiedy w latach 1821-1830 ministrem skarbu w Królestwie Polskim był ks. Drucki-Lubecki.
Dobrostan potwierdza także stan bezrobocia w Polsce na tle krajów Unii Europejskiej opublikowany prze Eurostat na podstawie danych w lutego 2020 r. Byliśmy za Czechami (2%) razem z Holandią na drugim miejscu (2,9%). Na drugim krańcu znalazły się kraje południa Europy: Grecja (16,3%), Hiszpania (13,6%), Włochy(9,7%), Francja (8,1%).
Relacja długu do PKB pozwala na zwiększenie zadłużenia państwa bez istotnego ocierania się o progi konstytucyjne.
Wkrótce zobaczymy na ile jesteśmy odporni na nadchodzące wstrząsy.